Forum www.oldies.fora.pl Strona Główna

 Los Picudos
Idź do strony 1, 2  Następny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Deno
Administrator



Dołączył: 02 Lis 2009
Posty: 84
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 3:23, 21 Lis 2009    Temat postu: Los Picudos




Meksyk, rok 1981.

W górze unosił się zapach palonej marihuany, dźwięk klasycznej, meksykańskiej muzyki oraz okrzyki rozbawionych Latynosów. Tak – tak właśnie wyglądało życie w Meksyku. Na ścianach widniały graffiti prezentujące kulturę Azteków, z których wywodzą się Meksykanie. Niemalże za każdym rogiem, przyjacielu, mógłbyś dojrzeć auta z zamontowaną hydrauliką „bujające się” w rytm wystrzałów rewolweru. Piękne, co? Czegóż więcej potrzeba do życia niż sztuki dobrego palenia, butelki tequili, bandany i kapelusza? Już zgadłeś, druhu? Tak, tym czymś niewątpliwie są pieniądze. Bo bez nich, bracie, nie osiągniesz nic. Były różne sposoby na ich pozyskiwanie, sam wiesz jak jest. Jednym z najbardziej opłacalnych sposobów by się wzbogacić był handel narkotykami – amfetaminą, heroiną… Ale nie, trzeba Ci wiedzieć, przyjacielu, że Sunny nie był taki – nie wciskał syfu nawet obcej mu osobie, nie mówiąc już o Latynosach z dzielnicy. No cóż – dla osób takich jak Sunny, zostawało tylko zielsko – niezbyt szkodliwe, nie uzależniało tak jak wcześniej wspomniane specyfiki… ej, po co ja Ci to mówię, zapewne sam lubisz spalić lolka, stary, mam rację? Castillo Perez – bo tak nazywał się Sunny – zajął się handlem na poważnie. Doszło do tego, że dorobił się nawet własnej plantacji tego zielonego królestwa. O tak – czego by o nim nie mówić – miał talent do kręcenia własnego interesu. Sunny nabierał znaczenia na dzielnicy, lecz pozostał sobą – tym samym Latynosem, wielbiącym imprezy z klasyczną muzyką, tonami zielska – a nade wszystko Low Riderami. Jednak sam wiesz, przyjacielu, że nic nie trwa wiecznie. Przy takich zyskach, jakie odnosił Perez wydział antynarkotykowy po prostu musiał się nim zainteresować. Pewnego, wczesnego ranka gdy Castillo jeszcze spał – zadzwonił telefon. Był to jego przyjaciel, Hazer, który poinformował go o szykującym się najeździe policji na jego dom oraz magazyny, gdzie przechowywał towar…
-Sunny?! To Ty, homes?!
Castillo, słysząc głos Hazera uśmiechnął się sam do siebie, po czym odpowiedział…
- Si, carnal… to ja, ale dlaczego dzwonisz tak rano, Hazer? – mężczyzna spojrzał na zegarek stojący na szafce obok – jest CZWARTA RANO! – krzyknął.
- Słuchaj – zaczął Hazer – naprawdę nie budziłbym Cię bez powodu, bracie, ale DEA chce Ci się dobrać do dupy, rozumiesz, Sunny?!
-Chingao... wiedziałem, że kiedyś się to stanie, pieprzone krety wedrą się nawet do interesów porządnego Latynosa… - powiedział ze zrezygnowaniem Perez.
Wymienił z Hazerem jeszcze kilka zdań, po czym niezwłocznie spakował się i odjechał swoją im palą z 64’ roku na lotnisko, gdzie pożegnał się z przyjaciółmi – w ciszy, bo trzeba Ci wiedzieć, że rozumieli się bez słów. Sunny zakupił bilet do Los Santos i nie oglądając się za siebie – wyleciał z ukochanego Meksyku.

Los Santos – South Central – rok 1992.


Rada przysięgłych uniewinnia czterech białych policjantów, którzy zostali oskarżeni o pobicie czarnoskórego taksówkarza, bo ten opierał się podczas próby aresztowania go. Do mediów trafiło nagranie, które było przyczyną wielu późniejszych, tragicznych wydarzeń – na wideo zostało uchwycone maltretowanie Rodneya, bo tak się nazywał pracownik korporacji taksówkarskiej, przez funkcjonariuszy. Po opublikowaniu nagrania, oraz wyżej wymienionym ułaskawieniu dla stróżów „prawa i sprawiedliwości” tysiące afroamerykaninów, będąc oburzonymi decyzją sądu, wyszło na ulice. Nie – nie wyszli tylko po to, aby pokrzyczeć. Dochodziło do wielokrotnych kradzieży, brutalnych pobić, a nawet – morderstw. Każda dzielnica, która chciała wtedy przetrwać – musiała zebrać wszystkich jej mieszkańców, zabarykadować się i przeczekać masakrę. Jedną z tych dzielnic była East Beach, zamieszkana przez Latynosów. Ówcześnie uformowała się tam klika, East Beach Nuevos, który, jak się potem okazało, miał wielkie znaczenie w historii tego miejsca. Jak wiadomo – podczas zagrożenia ludzie skłonni są do bardzo śmiałych wyznań, oraz do zawiązywania przyjaźni, prawdziwej przyjaźni. Utworzyła się tam grupa ludzi, którym nie spodobało się brutalne traktowanie ludności przez wcześniej wspomniany gang. Początkowo, mieli oni tylko chronić zamieszkujących dzielnicę ludzi, lecz z roku na rok, z miesiąca na miesiąc i dnia na dzień – kiedy gangi latynoskie zaczęły się łączyć, w jeden potężny gang – Sureńos – na dzielnicę zaczęły trafiać twarde narkotyki, dochodziło do napadów, pobić. Nikt, kto nie nosił wtedy niebieskiej bandany nie mógł się czuć bezpiecznie. Dodatkowo dochodziło do ataków wrogich gangów na dzielnicę, w których to ginęło mnóstwo niewinnych osób. Gang już wtedy był zbyt potężny, nie było sposobu by się im przeciwstawić – pozostawało czekać i mieć nadzieję na korzystny obrót spraw. Już wtedy czterdziesto pięcio letni Castillo Perez dyskretnie szukał osób, które myślały podobnie jak on. W swoich poczynaniach musiał być naprawdę ostrożny – gdyby ktoś z panującej tam ekipy dowiedział się o knowaniach Pereza, ten zostałby zabity, nim zdążyłby się spakować do ucieczki. Szczęściem – znalazł on kilku śmiałków, ludzi, którzy szanowali swoją rasę, pamiętali skąd się wywodzą i wiedzieli o co tak naprawdę chodzi w „gangsterce”. Dzisiaj można by ich nazwać weteranami, mimo, że w ich szeregach są ludzie młodzi.



Nowa era.


Po upadku gangu East Beach Nuevos – do gry wszedł nowy, silniejszy set sureńo – Los Asesinos Trece. Początkowo ludzie z dzielnicy mieli nadzieję, że czasy zmienią się na lepsze – nawet nie wiedzieli, jak bardzo się wtedy mylili. Od kiedy Asesinos zaczęło sprawować władzę nad dzielnicą – sprawy potoczyły się tak, jak Castillo od zawsze się obawiał. Nie wspominamy tutaj już o handlu syfem, który występował już za czasów Nuevos. Do tego ludzie zdążyli się przyzwyczaić. Przyzwyczaili się również do pobić, grabieży… ale Latynosi tacy jak Sunny, słysząc krzyki „Brown Pride – World Wide”, a na drugi dzień widząc jak brat zabija brata – nie mogli do tego przywyknąć. Razem ze wspólnikami ukrywali się, chcąc przeczekać okres Asesinos i wyjść z ukrycia, kiedy set osłabnie, bądź całkowicie się wykruszy. Ku ich wielkiemu zdziwieniu – od kilku tygodni na East Beach wieje pustkami, gang, który tam stacjonował albo został rozbity przez policję, albo rozstrzelany w masowym ataku, albo po prostu wyjechał z powodu ciążących na nim wyroków. To był ten moment, nie można było tego zmarnować. Sunny wraz z kilkoma swoimi przyjaciółmi ruszyli na ulicę, znacząc się azteckimi tatuażami i turkusowymi bandanami. Zaopiekowali się tamtejszymi blokami, przygotowywali do rozruszania biznesu „Zielonej Królowej’’ i warsztatu. Od tej pory – East Beach miało być pod opieką Caballeros Pardos. Z czasem jednak ekipa zebrana przez Sunny’ego – widząc coraz to więcej okrucieństw, zdała sobie sprawę, że pokojowymi działaniami nic nie zmienią. Postanowili wzorować się na azteckich wojownikach, którzy krwią zabitych smarowali sobie twarz, dowodząc swojego męstwa – wiedzieli, że będąc mięczakami nie utrzymają ulicy pod kontrolą i nie będą mogli skutecznie ochraniać mieszkańców dzielnicy. Wkrótce pojawiły się kolejne problemy – na East Beach dotarł azjatycki gang, Asian Pitiless Killers, który przeniósł się tam z Willowfield, z nieznanych nikomu powodów. Perez miał styczność z członkami owego gangu, rozmawiał z nimi – lecz bardzo krótko, a na dodatek z tej rozmowy wynikło, że teraz oni tam rządzą. Sunny, zdenerwowany całą sytuacją wyniósł się na Los Flores, gdzie razem z przyjaciółmi obmyślał plan wypędzenia Azjatów z East Beach. Jedno było pewne – ta walka nie będzie łatwa.



Pewnego słonecznego, ciepłego dnia Castillo spotkał Deana Tohrasa – zaprzyjaźnili się, bo koleś był podobny do Sunny’ego – nie tylko wiekiem, ale i poglądami. Wiedział, o co w tym wszystkim chodzi, bo jak sam mówił – siedział w tym bagnie już długie lata. Jeździli razem na piwo, rozmawiali o różnych rzeczach… czasem nawet organizowali małe włamy, bo forsy nie starczało – a jak sam wiesz, młody – bez forsy w dzisiejszych czasach nic nie zdziałasz.
Perez widząc sytuację na ulicach nieco się podłamał – nie tak to miało być, powtarzał sobie w duchu. Wizyty innych gangów na Los Flores zwiększyły się, dochodziło do spięć – na razie tylko słownych, ale Sunny wiedział już, co się kroi, widział to w oczach ludzi, którzy wpieprzali się na jego dzielnicę i robili z siebie niewiadomo kogo. Nie chciał na to pozwolić, nie chciał, by byle kto obrażał jego, jego ziomków i jego własny dom… ale.. z drugiej strony, nie chciał dopuścić do sytuacji, w której wariaci, mieszkający z nim zaraz za ścianą, będą ginąć w bezsensownej walce.
Coś zrobić trzeba było – to było pewne. Zaczął już poważnie zarabiać forsę, przeznaczając ją na broń, rozwój jego własnej plantacji marihuany… ale wciąż było mało. Broń ostatnimi czasy poszła w górę, trudniej było ją dostać – wymagało to nie lada kontaktów, których Sunny niestety nie miał. Toczył wewnętrzną walkę ze sobą… i wtedy zjawił się Dean, razem z innymi swoimi przyjaciółmi.
LMS – bo tak mówili na Deana – zaprosił Pereza do swojego domu na El Coronie przy 114 ulicy. Nie powiedział, o co chodzi – nalegał tylko, żeby przyszedł, bo ma mu coś ważnego do powiedzenia. Sunny, w którym zapłonął płomień nadziei – zaintrygowany wybrał się do domku Deana, gdzie wszyscy już na niego czekali – stary Pedres, Gilberto, Pedro, no i sam Tohras. Na stole stało sporo butelek tequili, więc Castillo już po przejściu przez próg domu i zobaczeniu alkoholu – wiedział, że szybko stamtąd nie wyjdzie. Przywitał się ze wszystkimi, przysiadł do stołu, a Dean rozlał kolejkę trunku, która zniknęła w oka mgnieniu. Oparł się łokciami o stół i wpatrywał w niego, nieco zawiedziony, lecz w tym momencie usłyszał głos LMS’a i poderwał gwałtownie głowę, wlepiając w niego przekrwione oczy.
- Słuchaj, Sunny… - zaczął Dean, przygładzając włosy na głowie – wiem, jaka sytuacja panuje tam u Was, na Los Flores – widziałem, jak te szczeniaki tam przyjeżdżają, wymachują kijami na prawo i lewo, czyniąc z siebie Bogów – przynajmniej tak im się wydaje, amigo. – tutaj Tohras zrobił przerwę, rozlał ponownie tequilę po kielonach i kontynuował swoją przemowę – Wiem, że Ty i Twoi ludzie chcecie reprezentować rasę, przy tym zbijać forsę na interesach, tak, jak to było kiedyś… ale widzisz.. tamtych czasów już nie ma, Castillo. Skończyły się. Mi też na początku było się z tym trudno oswoić, ale oldschool’owe ciuchy, przylizane włosy i okulary przeciwsłoneczne to nie wszystko, amigo, nie wszystko.
- Jak to nie?! – żachnął się Sunny, nerwowo uderzając pięścią w blat stołu – O czym Ty mówisz, Dean? Świat idzie do przodu, to fakt – ale my przecież możemy zostać tacy, jak kiedyś, holmes! Gdzie Ty tutaj widzisz pro… - tutaj Castillo urwał i zaczął się tępo wpatrywać w Deana, który kiwał potwierdzająco głową.
- Sam rozumiesz… ekipy, które są w Los Santos, nie dadzą Ci przetrwać, wcześniej czy później dziewiątka wystrzeli, a po niej… po niej, przyjacielu, będzie już tylko większy kaliber.
- Więc co mam, do cholery, robić, LMS?!
-Popatrz… widzisz tych wszystkich Latynosów, którzy tutaj wokół nas są? Tam, o – to jest Gilberto, mój dobry znajomy.. tam, Pedro, w kącie przypala fajka Roberto.. a ten, obok mnie – skinął głową na Jacinto – to człowiek, z którym przeżyłem chyba najwięcej..
-Dobra, dobra.. ale co to ma wspólnego ze mną, z moją ekipą i z moim domem, holmes? O co chodzi? Mów..
- Pamiętasz Los Picudos? Chłopaków z El Corony? Turkus, lowridery.. *Castillo przytaknął głową, opierając się łokciami o stół* Tak się składa, że miałem z nimi coś wspólnego, Jacinto też… Posłuchaj teraz mojej historii, a wiele Ci ona wyjaśni.
W tym momencie Dean opowiedział całą swoją historię, historię Los Picudos, w którym był ważnym człowiekiem, o jego wzlotach i upadkach.. Kiedy skończył, napili się razem tequili i wpatrywali się w siebie chwilę, po czym Tohras kontynuował.
- To może wrócić, homes, to wszystko może wrócić. Nie tutaj, na razie nie tutaj, bo teraz tutaj rządzą SSF X3, znasz sprawę… ale u Ciebie, amigo, na Los Flores, a potem… kto wie, może spróbujemy odzyskać to, co utraciliśmy… ze mną będzie jeszcze dużo osób, które także nie są jakimiś cholernymi, zarozumiałymi szczeniakami. Twoje problemy by się skończyły, bo my, jako Los Picudos – pokazalibyśmy naszą cholerną potęgę, hombre.
Nastała chwila długiej ciszy, którą przerywało tylko odstawianie kieliszków na stół. Castillo, nieźle już wstawiony, odpowiedział Deanowi…
- Słuchaj, Dean – kocham Cię jak brata, jak innych moich wariatów… -Przysunął do siebie Deana i przytulił go, klepiąc po plecach. Zza jego spodni wysunął się rewolwer i wystrzelił, a ten nabój miał przesądzić o wszystkim – o turkusie na Los Flores, o porażkach i wygranych.. opowieści o jednym z miliona.





East Beach, Los Flores – tam właśnie można spotkać Latynosów w brązowych bandanach, ale oprócz tego, na nieszczęście, można spotkać dużo więcej. Dzielnice te – głównie EB – od bardzo dawna były kontrolowane przez gangi latynoskie. EBN, Los Asesinos X3. Wprowadzenie się tam azjatyckiego gangu Asian Pitiless Killers tylko podsyci atmosferę. Castillo wraz z jego ludźmi wynieśli się do domków, znajdujących się w Los Flores – tam obmyślają większość interesów oraz działań, które podejmować będzie gang. Jeżeli chcesz kupić skręta, naprawić, bądź po prostu popisać się swoim lo-lo’ możesz zajrzeć, pamiętaj jednak, że Latynosi cenią sobie szacunek i dojrzałość.



Juan Clavara

Manuel Hernandez

Javier Clavara

Dean Tohras

Pedro Versado

Pancho Escobar

Diego Diez

Alvaro Flores

Antonio Flores

Eladio Morales





http://www.sendspace.com/file/l5wvfc


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Deno dnia Nie 12:59, 22 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deno
Administrator



Dołączył: 02 Lis 2009
Posty: 84
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 3:24, 21 Lis 2009    Temat postu:

Mam nadzieję, że trochę to wytłumaczyło. Obrazek pokazujący skiny się zmieni, wrzuciłem tak dla wglądu na nasze forum Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Desi Tevez
Mieszkańcy



Dołączył: 08 Lis 2009
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 11:31, 21 Lis 2009    Temat postu:

Temat bardzo ładny grafika też ten skin po prawej bardzo super Wink Dobra robota

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Sob 11:55, 21 Lis 2009    Temat postu:

Yeah ! Los Picudos come back..
Powrót do góry
Javier Clavara
Guerrero



Dołączył: 18 Paź 2009
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 13:06, 21 Lis 2009    Temat postu:

Ta, teraz co z 'skryptem' etc.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Sob 15:57, 21 Lis 2009    Temat postu:

Jestem pod ogromnym wrażeniem. Myślałem że to koniec. Ze skryptem można zrobić tak że ten temat wyśle się adminowi aż go zaakceptuje a póki co będziemy grać dalej.
Powrót do góry
Javier Clavara
Guerrero



Dołączył: 18 Paź 2009
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 16:05, 21 Lis 2009    Temat postu:

Ta, można. Ale od kiedy zaczynamy ;d

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Emilio Vazquez
Mieszkańcy



Dołączył: 12 Lis 2009
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 18:28, 21 Lis 2009    Temat postu:

Najs. Tylko zmień tło skinów.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deno
Administrator



Dołączył: 02 Lis 2009
Posty: 84
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 23:03, 21 Lis 2009    Temat postu:

Przeczytaj post pod tematem prosze Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Nie 12:20, 22 Lis 2009    Temat postu:

Kocham skiny. Tak w ogóle, zmień tam bo w tekscie jest "Można spotkać latynosów w brązowych bandanach", a powinno być turkusowych?
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum www.oldies.fora.pl Strona Główna -> Caballeros Padros / Los Picudos Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gBlue v1.3 // Theme created by Sopel & Programosy
Regulamin